Czym kierować się przy wyborze studiów? Co w toku nauki praktykują adepci historii? W czym na co dzień pomaga mnogość sposobów patrzenia na świat? 

Pytamy o to Klaudię Cisło, studentkę historii.

Klaudia Cisło

Dlaczego wybrałaś studia historyczne?

To pasja skierowała mnie do Instytutu Historii UŁ. Mój dziadek był nauczycielem historii – pamiętam z dzieciństwa, jak potrafił godzinami opowiadać mi o lokalnej historii. O tym, co i gdzie kiedyś było lub dlaczego czegoś nie ma, o drugiej wojnie światowej na naszych terenach. Wolałam to, niż bajki na dobranoc.

Później miałam to szczęście, że trafiałam na bardzo dobrych nauczycieli historii, brałam udział w różnych konkursach historycznych i olimpiadach. Odnosiłam sukcesy, więc czułam się bardzo dobrze w tej dziedzinie.

Moja pierwsza decyzja o wyborze studiów nie była dobrze przemyślana – poszłam na prawo. Szybko okazało się, to nie „mój” kierunek studiów, nie moje zainteresowania i nie moje środowisko. W międzyczasie nadal „siedziałam” w historii, dużo czytałam.

Po trzech latach definitywnie stwierdziłam, że chciałabym, żeby było tak, jak kiedyś – chciałam robić to, co mnie pasjonuje. Bez zastanawiania się postawiłam na studia historyczne.

Co najbardziej lubisz w studiowaniu historii?

Chyba najbardziej cenię sobie to, że przeszłość można poznawać i rozumieć na tak wiele sposobów. Często nie ma jednej, wiążącej opinii na dany temat – zdania są podzielone, wiele zależy od przyjętego punktu widzenia.

Każdy, w zależności od tego, z jakim źródłem czy opracowaniem się zmierzy, może w odmienny sposób na przeszłość i będzie mieć rację – o ile potrafi ją uzasadnić. Nie zdarzyło się na zajęciach, aby moje zdanie, nawet jeśli było odmienne od opinii prowadzącego, zostało wyśmiane czy zignorowane.

To działa również poza studiami – często wystarczy na pewne rzeczy inaczej spojrzeć, co pozwala zrozumieć lepiej drugiego człowieka albo zaproponować rozwiązanie w sytuacji konfliktowej. Lubię swobodę myśli nie tylko w nauce, lecz także w dyskusji, a forma zajęć zwykle właśnie na niej się opiera.

Bardzo to doceniam – w ten sposób uczymy się od siebie wzajemnie i odkrywamy inne spojrzenie na historię.

Jakie masz plany na przyszłość?

Chciałabym pracować w zawodzie związanym z historią, zastanawiam się też nad doktoratem.

Na studiach magisterskich przygotowywaliśmy wystawę w Muzeum Tradycji Niepodległościowych na temat wyborów 4 czerwca 1989 r. Świetne doświadczenie, Muzeum bardzo mocno nas zaangażowało w pracę, dlatego mogliśmy powiedzieć, że to „nasza wystawa”. Najbardziej dumna byłam z mojego tekstu do konspektu wystawy, został wysoko oceniony.

Jeśli tylko natrafi się szansa do realizowania się zawodowo w historii to, tak jak przy podjęciu tych studiów, nie będę się długo zastanawiać.