Wystawa „Krew miasta” – nagranie z dyskusji o sztuce i języku nienawiści

Co się kryje pod kibicowskimi graffiti na murach Łodzi? Jak przeciwdziałać pełnej antysemickich akcentów agresji na murach? Czy tego rodzaju przejaw języka nienawiści można uznać za sztukę? Na te i inne pytania w dyskusji na temat wystawy „Krew miasta” próbowali odpowiedzieć: dr Joanna Podolska-Płocka z Wydziału Filologicznego UŁ, prof. Wojciech Woźniak, socjolog sportu z UŁ oraz przedstawiciele ASP w Łodzi: prof. Marek Domański – kurator wystawy i prof. Piotr Stachlewski, autor prac.

Piotr Stachlewski przez wiele lat za pomocą fotografii dokumentował setki widoków Łodzi, w których dominują wykonane przez kibiców RTS i ŁKS na murach napisy. Skąd pomysł na metodyczne ich utrwalanie i pokazanie w galerii? Według artysty to swoista forma rejestracji otaczającej nas rzeczywistości. Wszystko co się w niej wydarza może być inspiracją dla twórczości i „trafić na obraz”. Czy w związku z tym wystawa „Krew miasta” jest sztuką zaangażowaną?  

Prof. Marek Domański:  

Próba przeniesienia tego rodzaju aktywności na zdjęcia i pokazania ich w galerii to chęć wyrażenia sprawczości i ponownego zwrócenia uwagi na istniejący problem języka nienawiści, agresji, przemocy słownej.  

O czym świadczą udokumentowane na murach napisy? Czy te działania można uznać za część kibicowania?   

Kibicowanie staje się elementem tożsamości, przeniesienia z innych obszarów życia, podziałów klasowych i etnicznych. Tego rodzaju działalność to agresywna forma kibicowania – postponująca drużynę przeciwną a jej radykalizacja jest wyrazem silnej potrzeby przynależności, także do dziedzictwa przekazywanego przez dziadków, ojców. Z kolei sprawa ciągłego pojawiania się antysemickich treści na malowanych na ścianach napisach jest przez wiele osób bagatelizowana. Antysemityzm bez Żydów (nie więcej niż 15 tys. osób w 40-milionowym kraju deklaruje żydowską tożsamość) nie ma znaczenia, a napisy i hasła nie są szkodliwe, skoro nie dotyczą „prawdziwych” wyznawców judaizmu lub obywateli Izraela. (…) Przyzwyczajanie kolejnych pokoleń młodych kibiców do tego, że obelgi oparte na etnicznej nienawiści są niegroźne, przyczynia się do lekceważenia innych form ksenofobii  

– mówił podczas spotkania prof. Wojciech Woźniak

Tocząca się dyskusja ujawniła kilka punktów widzenia zjawiska, jednocześnie pokazując jak bardzo aktualnym problemem społecznym w Polsce jest obecność w publicznej przestrzeni działalności tzw. kiboli. Na mapie Polski Łódź jest specyficzna, trudno oderwać napisy od kontekstu. A jednocześnie kontekst antysemicki staje się „przezroczysty” z racji wszechobecności w miejskiej przestrzeni. Jak temu przeciwdziałać? 

Dopiero na początku lat dwutysięcznych łodzianie zaczęli mocno reagować i w wyniku tej niezgody powstała „Kolorowa tolerancja” – akcja zamalowywania napisów na murach, która jest organizowana cyklicznie. Dlaczego mimo to, kolejne obraźliwe i wulgarne napisy wciąż się pojawiają? Dlaczego nie mamy skutecznych narzędzi by systemowo rozwiązać ten problem? 

–  pytała dr Joanna Podolska-Płocka. 

Kluby piłkarskie nie są zainteresowane edukacją dotyczącą przeciwdziałania agresji i antysemityzmowi. Można również zaobserwować malejące zaangażowanie piłkarzy i stowarzyszeń kibicowskich w propagowanie idei tolerancji. Mimo to warto wracać z akcją, edukować i stale uwrażliwiać 

 – dodała, podsumowując dr Podolska.  

Prof. Marek Domański:  

Ważne jest to, że poprzez tę wystawę po raz kolejny zwrócono uwagę na naganne i nieakceptowalne zjawisko. Ponadto fotografia dokumentalna jest materiałem dowodowym i materiałem porównawczym dla kolejnych badań mogących przysłużyć się zmianom społecznym.  

Temat wciąż pozostaje aktualny i otwarty.  

Relacjaz wernisażu wystawy „Krew miasta” 

Materiał: Jolanta Sławińska-Ryszka 
Redakcja: Centrum Komunikacji i PR UŁ